przestrzeń Banacha
prawdziwe wiersze rodzą się
z bólu pytań i rozpaczy tylko nocą
kiedy bezsenne myśli wychodzą
na żer i światło migającego ekranu
słowa niczym ciernie wyciągane
z umęczonej głowy szukają ukojenia
układając się w ciągi (nie)skończone
gdzieś nad ranem
w poczuciu istotnej kolejności i funkcji
stałej monotonicznej lub ograniczonej
do przestrzeni unormowanej metry(cz)ką
refleksywnie rzecz ujmując
insomnia ma też swoje jasne strony
i twarz poety który nie zasypia
lecz walczy o odpowiedzi
z nadzieją że znajdzie w sobie siłę
by przeżyć kolejny dzień
gdy słońce wciąż świeci nad nim
ale już nie dla niego
