Most nad głową Platona (lata dziewięćdziesiąte)
i spoglądałaś w stronę jaskini
promieniejąc bladoróżową
osiemnastoletniością
chłopcy spod klatek schodowych pisali w wyobraźni
twoje ikony z modną aureolą
trwałej ondulacji otaczającej
czarnoczerwony makijaż
i odprawiali do niej późnowieczorne nabożeństwa
pod kołdrami ryzykując
że zostanie odkryta ich przynależność do sekty
gdybyś tylko poczuła te tysiące pocałunków składane potajemnie na twoim ciele
może wszystko byłoby inaczej
postanowiłaś jednak że nie pozostaniesz na Olimpie i zstąpisz między śmiertelników
krocząc po dywanie ze stumarkowych banknotów
myślałaś z naiwnością bogini
że to tylko taniec i nawet nie zauważyłaś kiedy twoja głowa pochyliła się nad taflą lusterka
na którym ktoś rozsypał proszek voodoo
od tamtej pory umierałaś pomalutku a makijaż stawał się coraz bardziej ostry
chłopcy spalili ikony i żaden nie ruszył ci na pomoc a po świecie rozeszła się wieść że dar boskości został odczyniony
plugawym nasieniem
pozostał płacz który nic nie zmieni