pod wiatr
ducha ciała i rozumu
stajesz się człowiekiem pięknym
gdy nie słuchasz gniewu tłumów
kroczysz pośród własnych wizji
w których owa jest potęgą
tego co próbujesz wyśnić
by uwierzyć właśnie w piękno
stałość jest potęgi miarą
czymś co daje siłę ducha
chociaż ciało czuje starość
rozum własnej myśli słucha
a w niej przecież mieścisz wszystko
co potrzebne by uwierzyć
że w tej krótkiej opowieści
stałość jest potęgą przeżyć
.
czystą radość mam w kaszkiecie
więc na głowę go ubieram
wybiegając w wolną przestrzeń
tam gdzie nikt szat nie rozdziera
gdzie się można ogołocić
z wszelkich dumań niepotrzebnych
czapkę w stronę nieba rzucić
i z rozwianym włosem biegnąć
czystą radość jak confetti
wydmuchiwać w stronę słońca
kiedy biegnąc za kaszkietem
można śmiać się tak bez końca
jakby nigdy deszcz nie padał
mróz nie skuwał serc miernotą
aby dusza była rada
ciału które biegnie po to
co się gdzieś za horyzontem
wciąż nadzieją rozpościera
że istnieją takie miejsca
w których żalu więcej nie ma
.
stałość wiary jest potęgą
której żadna broń nie zwalczy
w niej tkwi żądła czyste piękno
i dogmaty jak na tarczy
pana co się w niebie zgubił
zapomniawszy swoje dzieło
jednak wiarą wciąż się chlubi
tych dla których jest potrzebą
nazywania rzeczy martwych
dziełem nieskończonym w sobie
wciąż zszywanym boską dratwą
wiary którą niesie człowiek
.
zamknij mnie barwą pełną natchnienia
na inne życie wśród nowej treści
gdzie żadnej prozy nie trzeba zmieniać
w lirykę którą trudno pomieścić
w tysiącu wierszach nocą pisanych
ciągle od nowa po jasne licho
z którym omawiam życie co rano
jak wietrzną mantrę barwioną ciszą
zamknij mnie proszę i daj odpocząć
od wszelkiej czerni w tej nowej treści
niech się cud spełni zmęczonym oczom
w liryce którą trudno pomieścić