Zakochana mgła
No to proszę :)
Zbyt nisko, gdy szła zimą w górach…
Aż o turnie sukienki zahaczyła tiul.
I gdy zawisła o szczyt zaplątana,
To bardzo była zagniewana,
Dopóki nie spojrzała w dół.
Zafalowała wtedy srebrnymi sukniami,
I zauroczona widokiem cicho siadła,
By w kotlinie zwinąć się w kłębek, jak kot.
A nad nią słońce jasno świeciło
I tak było błogo i dobrze jej było,
Że mgłą się rozścieliła i w sen zapadła.
Wtedy zjawił się on - wysoki i uroczy.
Mgła się zbudziła, spojrzała mu w oczy
I w nagłym urodą chłopca zachwycie
Stworzyła z siebie jego odbicie.
Dodała mu też nimbu barwne widmo -
Śmiertelne górskie mamidło.
Ogarnęła go miłosną aureoli tęczą…
Ale do dziś górale starzy ręczą,
Że choć chłopca żywego puściła,
To w odbiciu cudnym zakochana,
Z obrazem się jego dzień cały pieściła,
A nocą w górę poszła i zginęła jak mara.