Westchnienie
Przeglądam się w złotym blasku twoich włosów
Tak jasnych, że słońce zamienia je w lustro
I widzę w nich siebie też bardziej wyraźnie
I oczy zielone jak las nieopodal
A kiedy w nim jestem to oddycham głębiej
Tak bardzo głęboko, że czuję jak serce
Zapewnia mnie o tym, że nic więcej nie chce
Nie obiecałaś mi nigdy niczego
Ulotna i krucha niczym sen motyla
Ta chwila to musi być chyba nadzieja
Gdy palce się splotły w ułamku westchnienia