Oni
Ich goście w dal odjechali,
a oni - choć sami zostali,
już nie trzymają się czule za ręce...
A ciągle jeszcze przecież młodzi,
więc czemu smutne każde chodzi,
i czemuż tak strapieni wielce?...
Ona już sobie nie podśpiewuje,
on nowych wierszy nie pisze;
każde się tylko po domu snuje,
i czasem stuknie w klawisze.
A wczoraj jeszcze byli szczęśliwi;
on pisał wiersze, ona mu śpiewała...
Dzisiaj już jedno na drugie się krzywi,
jakby się szorstkość z wrogością spotkała...
Jakieś pretensje szemrają w ciszy,
snując się obok w zupełnej obcości...
I jedno drugiego, jakoby nie słyszy,
a każde w sercu ma zadrę żałości...
Powiedziała o nich ciotka jego, Zocha:
- Oni się chyba przestali kochać...
Nie ma w nich nawet krzty życzliwości...
Więc dosyć tego! - Mam na to radę:
- Już jutro z rana po lubczyk jadę,
bo jakże im żyć bez miłości!...
Gliwice 12.10.2007 r.