RYMOWANY W SPORZE Z WOLNYM
gładzi mankiet, poprawia ton
aż błyszczy i szykuje cios:
„słuchaj, wolny, bez ramy
nic nie znaczysz, jesteś jak ptak
bez piór, co ledwo skacze
gdzie tam ci do lotu!”
wolny parska: „och, piór mi nie brak
skaczę, bo chcę, a w locie bez rymu
jest ta swoboda, co kłuje gorset twego kroju
lubię przestrzeń, co mnie unosi
jak lekka pajęczyna, co w powietrzu wiruje”
rymowany sztywnieje: „to tylko łata na dziurę!
bez rymu nie ma powagi ani klasy
ja myślom nadaję kształt i krok katedry”
„powaga! cóż za ciężki płaszcz” –
wolny przeciąga się leniwie –
„powaga z tobą się snuje
ja jestem tlenem, co tańczy z wiatrem
słowem rzuconym w śmiechu
światłem bez ramek i szablonów”
rymowany, poirytowany
pręży się znowu, dumnie prostuje:
„może, lecz zapomną cię szybciej niż mnie”
na to wolny uśmiecha się miękko:
„nie szkodzi, rymie, zapomną też ciebie
przecież każdy z nas żyje
tylko chwilą w czyichś ustach”