Przyglądając się śmierci
był głośny i niespokojny w próbach zatrzymania życia.
Twarz z wyrazem bezsilności i bólu,
spojrzenie dalekie od istnienia,
w głąb zaciśniętych powiek.
Słowa zatrzymały się na nieruchomych wargach,
zabrakło tego ostatniego.
Utonęło w niezamierzonym milczeniu.
Łatwiej odchodzi się bez pożegnań.
Głowa w otoczeniu miękkiej bieli zapada się w niebyt.
Splątane włosy, siwiejąca nić przerwanej młodości.
Ramiona w oczekiwaniu na objęcie ciszy,
dłonie gotowe na przejmujący zimnem dotyk.
Ostatnie drżenie ucieka przez palce, ostatnie czucie.
Jeszcze nie teraz...
Jeszcze nie...
Już czas...
Stopy zawędrowały w odległy bezświat, uwolnione w bezkresie.
Widzisz, kim jest człowiek w ostatniej chwili istnienia?
Gdy niemoc dosięga ciała a dusza spragniona życia.
Co odeszło, a co zostało?
Dokończyć istnienie, odejść bez żalu.