Nici chaosu na kartce
kiedy ciepło wpada przez szyby
i rozjaśnia moje głodne oczy,
kusi wachlarzem kolorów i świateł
kusi wyjściem na łono natury,
to moje myśli splątane, skłębione w kokon;
rozplątują się tylko wtedy,
gdy jeden z ich początków
przyczepiam do pióra,
a pióro do kartki
i piszę.
Nicią myśli wciąż zawiłą,
choć bardziej łagodną, czytelną,
przeszywam chaos moich rozważań
w tych pętelkach i ściegach
tak bardzo do liter podobnych.
Mimo pory. Mimo miejsca.
To jedno trzyma moją świadomość.
Czy to deszczowe okna kawiarni,
czy zmarznięte przystanki autobusów,
póki żyję, mogę pisać,
póki piszę, mogę żyć.