Oszalałem
chyba oszalałem
po tylu latach
noszę żoneczkę na rękach
a to kawał kobiety
na jej wagę
nigdy uwagi nie zwracałem
z biegiem lat przytyła
ja zmizerniałem
raz dziennie czarną kawę
i kromkę chleba
bez omasty dostaję
mówi to jeszcze za dużo
mama mnie uprzedzała
ale nie słuchałem
teraz mam za swoje
pracuję za dwoje
od świtu do nocy
sypiam na podłodze
żywot mój nie jest wesoły
współczucia nie oczekuję
kto mnie starego
z sideł zołzy uratuje