Już się pchają
chciałem mieć spokojne
siedemdziesiąt lat
gości nie spraszałem
a tu co chwila
puk puk do drzwi
biegam jak głupi
zadyszki dostaję
życzenia płyną
sto lat śpiewają
w ich oczach widzę
że źle mi życzą
tylko sto
dlaczego tak mało
drzwi przytrzymuję
oni się pchają
żoneczko
chowaj smakołyki
szybko
woda chleb i sól
dwaj na stół
witam serdecznie
miłych gości
czym chata bogata
&&&&&&&&&&&&&&&&&
Podziękowanie
tak bardzo wzbraniałem się
przed tą siedemdziesiątą
rocznicą urodzin
mówiłem po co mi to
to przecież normalny dzień
jak każdy inny w mym życiu
teraz wiem jak bardzo się myliłem
to były najpiękniejsze urodziny
nikogo nie zapraszałem
gości było tak wielu
w kościele na mszy świętej
i w domu
czym sobie na to zasłużyłem
jedynie Bóg wie
kto jest winowajcą
całego zamieszania
że drzwi się nie zamykały
do mojego mieszkania
więc dziękuję wszystkim
co przybyli bez zaproszenia
a szczególności kochanej żonie
i całej rodzinie
za to że ten dzień był
jedynym niepowtarzalnym
w mym życiu