Love me like you
Do czapki, kapelusza jeszcze nie wzdycham.
Rękawiczki i szaliki- ech te mysikróliki.
Płaszczom elaborat jarzmo zimy spłaszczam.
W tabernakulum jasne, obłe wieki na ćwieki.
Wśród ramion wiatru dmuchawce dmucham,
Latawce uwolnię jak mniszka myśli,
W sukience z piór, mgłom oddam lotki,
potem panny słomiane na polu porozpinam.
Niwę bezkresną chabrem wyszyję jeszcze,
wzór znają majowe koncertowe świerszcze.
Do zmrożonych traw przecież zmierzam.
Ciężar bieli pokocham, potem zasnę.
Tam za polaną, gdzie maliny dzikie rosną,
dziś, jutro, a może dopiero wiosną