Pięć sekund czasu XI
Igłami łąkę zaścielę, potem ją zroszę nocną jeziorną wiatru kąpielą.
Różową sukienkę założę, nie przecież wolę krwiście czerwoną.
Morze garniturów i garsonek odrzucę.
Będzie mnie widać.
Tam w kwiecistej okładce są ich losy zapisane,
kobiety nie miały praw wyborczych,
dziś jest inaczej.
Krzesło też jest tylko moje, w seledyny je ubiorę, cytrynowym słońcem doprawię.
Mogę.
To inaczej niż Basia.
Ona musiała szybko życie przeżyć,
prawie jak motyl, co żyje jeden dzień.
Krzysztof Kamil żołnierz AK i Ona studentka. Kolumbowie rocznik dwudziesty, musieli się z uczuciem śpieszyć, nie mieli wyboru.
A potem On zginął od kuli snajpera.
Basia chwilę potem umierała z Jego tomikiem wierszy trzymanym w rękach.
Dosięgła ją bomba.
Nie zdążyła powiedzieć o rodzącym się pisklaku, co chciał skorupkę przebić.
Polecieć ku słońcu.
Dziś śnią otuleni płaszczem,
Ich światło sięga Nieba.
Już nie ma dwóch stron.
Są Ona i On.