To takie proste
bardziej niż pewne,
kiedyś rozoram
tę mocną membranę
międzyludzkich układów odniesienia,
dialektyki lęków i nadziei,
zasady niewoli czasu, miejsca i akcji,
i precyzyjnie dawkowanej dramaturgii,
gdy niepewność jutra
znów się staje
niepewną bardziej
niż zazwyczaj to bywa,
kiedyś wyjdę poza
konwencjonalne pozy
i dylematy związane
z koniecznością bratania się
z współbraćmi, współwięźniami,
z wieczornym roztrząsaniem kwestii,
że trzeba było inaczej,
powiedzieć mniej, powiedzieć więcej,
nic nie powiedzieć, lub tylko
delikatnie zasygnalizować,
i że jutro trzeba to odkręcić.
Tak, kiedyś ostatecznie
się wykręcę.
I to jeszcze przed śmiercią.
A tymczasem: wdech -
wydech, wdech - wydech,
wdech. To takie proste.