SZALONA MYŚL
Może myślisz, że jestem szaleńcem
Ale kto wie, gdzie leży granica?
Czy obłęd to nie jest po prostu
Inteligencja bez ograniczeń?
Może to właśnie chwile chaosu
Gdy myśl wymyka się z ram
Prowadzą dalej niż rozsądek
W świat, gdzie niemożliwe trwa
Czasem to, co sięga najwyżej
Rodzi się z lęku i ciszy
Gdy rozum poddaje się fali
A serce na więcej się waży
Ci, co śnią za dnia, rozumieją
Więcej niż śniący o zmroku
Ich myśli jak żagle napięte
Płyną bez strachu, bez wzroku
Bez mapy, bez steru dryfują
Wśród marzeń, co światła nie boją
Gdzie cienie przeplatają przestrzeń
A myśl nie podlega nastrojom
Budzą się nagle i czują
Ten dreszcz niemal boski i drżący
Dotknęli rubieży tajemnic
Jak świt, który rodzi się z nocy
A potem znów wracają
Do świata cyfr i schematów
Ubrani w garnitury myśli
Wtopieni w porządek i daty
Lecz w sercu wciąż niosą tę iskrę
Świat, który nie da się zmierzyć
Bo prawda nie tkwi w kalkulacji
Lecz w drodze, co uczy nas wierzyć
I choćby ktoś ich nie rozumiał
Nie zdoła zamknąć w definicjach
Bo obłęd bywa pięknym lotem
A szaleństwo – mądrości odbiciem