Uratować sumienie
demonów ściskających mózg.
Koligacje, układy, wypchany wór;
szczęściem nie pachnie seks.
Strach wrócić
do czarnobiałych miejsc
gdy w hotelowym holu neo post.
Tamten szampan ostatni raz,
cygański skrzypek coś tam gra.
Zera na koncie mówią "dość"
- szwagier już siedzi bo pękł ktoś.
Faktura za furę to nie to,
żona jak suka liże obcy tors.
Beton za miastem, gniazdko z basenem
uciskać zaczyna każdy nerw.
Jest jeszcze wyjście;
wsłuchać się w głos,
zwykłych ludzi - podzielić ich los.
Lecz alert w głowie nadgryza brew
- przecież prosty człowiek znaczy "wół"
...
"roboczy"...