ISTOTA POEZJI
Daremnie szukasz ciszy w zapomnieniu,
W suchej gałęzi melodyjnym trzasku,
W jesiennych wiatrów nostalgicznym tchnieniu.
Dokąd umykasz pragnieniu rozkoszy,
Muskana z nagła bladym licem świtu.
Biednemu garścią żeś świetlistych groszy.
Opoką świata,twardszą od granitu.
Pocieszycielką tyś w wojennym trudzie,
Bazgrana cicho w okopach niedoli;
Krokiem żołnierza , w twardej ziemi grudzie,
Radością w sercach wyrwanych z niewoli.
Tyś w duszy miodem ,winem , dziegciem, chlebem
Płochliwą myślą, słowem dopieszczonym-
Wichrem, pożogą, Piekłem, Czyśćcem, Niebem.
Największym dobrem, sensem nieskończonym.
Wskrzeszam cię słowem . Jak Feniks z popiołów-
Odradzasz się z metaforycznych równań.
Uosobiona, wyruszasz na połów-
Oksymoronów, hiperbol, porównań.
Łapiesz synekdoch i elips ławicę,
Neologizmów, wykrzyknień, przerzutni.
Onomatopej dźwięcznych barw mgławicę-
Nastrajasz słowem niczym struny lutni.
Błądzisz w ciosane, strzechą kryte progi,
Siadasz kolędą przy świątecznych stołach.
Wieczny wędrowiec ,szukający drogi-
Do serc, umysłów. Poprzez dzieje wołasz.
Krzyczysz na twarzach, zapalnych i łzawych.
Rewolucyjne sztandary opiewasz.
Ostatnim słowem jesteś w ustach krwawych.
I nowym życiem w czas pokoju wzbierasz.
Boska ambrozjo. Eterycznie wzniosła;
Skrzydlatym słowem odfruwasz z ramienia.
Malutka pestka, która drzewem wzrosła,
W pamięci czasu mojego spojrzenia.