Łowca - H.H przypadki IV
Choć nadal nie udało mi się
udowodnić mojej teorii,
wiedzie mi się dobrze,
w moim bezpiecznym domu,
którego lokalizacja,
musi pozostać tajemnicą.
Prawdopodobnie…
W ciągu tego roku poślubię człowieka
wybranego przez matkę.
Nie kocham go,
lecz jest to kwestia
finansowo-polityczna.
D.O
PS Możliwość zwracania się do pana po imieniu,
byłaby dla mnie olbrzymim zaszczytem.
a jego mięśnie sprawiały,
że wyglądałem przy nim jak dziecko.
[Gdybyśmy byli ptakami,
on przypominałby kruka,
a ja kosa]
Nic dziwnego,
że podniósł mnie z taką łatwością,
bo choć był ode mnie
(prawdopodobnie) niższy,
to jednak solidniej zbudowany.
Jego odsłonięte ramiona,
pokrywały tatuaże,
wyglądające, jakby ktoś
zrobił je zwykłą grubą igłą,
- Jesteś głodny? - zapytał,
całkowicie spokojnie.
Jego wzrok był wbity w puste ściany,
jakby nie proponował mi posiłku
z własnej woli.
Zastanowiłem się,
czy będę w stanie
utrzymać w sobie ludzkie jedzenie.
Zaprzeczyłem,
czując jak skręca mi się żołądek.
- Jasne, wcale nie patrzysz mi na tętnicę,
jak wielkookie szczenię na mięso.
Nie okazałem przerażenia,
wiedząc, że jestem bezsilny.
Przycisnął mnie olbrzymią dłonią,
naciskając na mostek
i sprawiając, że oddychanie
stało się bolesne.
Moje ciało zagłębiło się,
w gąbkowym materacu.
Białe prześcieradła zacisnęły się,
otulając mnie jak kokon.
- Teraz cię nakarmię,
a ty nie próbuj żadnych sztuczek,
bo poderżnę ci gardło, jasne?
- Oczywiście - zgodziłem się,
wiedząc, że po długiej głodówce,
trzeba zaczynać od małych porcji.
Bałem się jednak,
że to jednorazowa oferta.
Kiedy mężczyzna przyłożył nóż
do swojego przedramienia,
coś mnie tchnęło.
- Zaczekaj - szepnąłem,
zaschniętymi wargami.
Spojrzał na mnie,
podnosząc brew.
- Nie chcesz jeść?
- Chcę - przyznałem, pokonany.
Rozciął rękę,
niezbyt głęboko,
tak, by krew popłynęła małym strumykiem.
Ty, który czytasz ten dziennik,
wiedz, że byłem równie wygłodniały,
co przerażony
po kilkutygodniowej tułaczce.
Proszę, byś nie odrzucał go z obrzydzeniem,
ani nie uznawał mnie za zwierzę.
Nie proszę o przebaczenie,
bo nie ma tu mojej winy,
a jedynie o zrozumienie.
Na widok krwi moje oczy
zaświeciły się mocniej.
Otworzyłem odrobinę szczęki,
tak jak to robią węże,
by cząsteczki mogły
osiąść na podniebieniu.
Możliwe, że mężczyzna
zwątpił w tym momencie
w swoją odwagę.
Musiałem wyglądnąć przerażająco,
zwłaszcza ze względu na mój stan.
Z łatwością wyrwałem się z kajdanek,
nie przejmując się zgrzytem,
z jakim srebro pękło.
Pociągnąłem mężczyznę
i przyszpiliłem do łóżka,
unieruchamiając go całą wampirzą siłą,
jaką mogłem z siebie wykrzesać,
Uwolniłem feromony,
sprawiając, że przestał się szarpać.
Oto idealny Łowca i jego Zwierzyna,
zamrożeni w momencie.
Oboje mieliśmy rozszerzone źrenice,
ja, dzięki bliskiemu finałowi Łowów,
on z przerażenia.
Dla postronnych mogliśmy
wyglądać jak kochankowie,
ale to nie wargi,
ani nic poniżej pasa
mnie interesowało.
Zniżyłem głowę do jego ręki
i pożywiłem się.
Ślina wampirów zawiera
duże stężenie opiorfiny,
dzięki czemu nasi żywiciele
z każdą kolejną chwilą
stają się bardziej ulegli
i nawet jeśli ugryzienie
początkowo powoduje ból,
szybko przestają o tym myśleć,
Wypiłem jedynie odrobinę,
tak, by móc wytrzymać
bez następnego żywienia,
tydzień, lub dwa.
(Wg badań
Komitetu Do Spraw Wampirów
to ok. trzystu ml
przyp S.M)
Odsunąłem się od mężczyzny,
patrząc z żalem,
jak czynnik gojący zasklepia ranę.
Powoli odzyskiwał pełnię zmysłów,
lecz zanim zdążył zrobić coś głupiego,
do pokoju weszła D.O.