W Villi Hadriana
słońce w zenicie oślepia źrenice
ozdabia porfirem ramiona
ścielą się ukośnie długie cienie
podążają za mną jak niewolnicy
nie grożą mi morskie potwory
zmęczonym wzrokiem wypatruję
Eskulapa co chłodną dłonią
ostudzi rozgorączkowane czoło
gdzieś w oddali niewyraźna postać
żywię się iluzją to tylko posąg
dwudziestowieczna kopia
pamięć nadaje wymarzone rysy
herosom i mitologicznym bóstwom
nie jestem twoją Wenus
ona zapadła w marmurowy sen
nie osłania ciała nie epatuje utraconą twarzą
jestem jak ona z głową w poniewierce
Bożena Joanna
luty 2025