na pokładzie Santa Maria
z uwagi na kondycję do domu
powracający okrężną trasą
miejscowi zlepiają w jedno
dwie stacje kolejowe
Puszczykowo i Puszczykówko
idę lasem szukając w zamglonej poświacie
kwitnących konwalii pokrytych rosą
wśród jeszcze nieśmiałej zieleni
leśny bór rozbrzmiewa hałasem
puszczyk szuka szczęścia
waląc dziobem w latarnię
włosy rozwiewa wiatr
morska bryza powita wędrowca
na pokładzie Santa Maria
odnajduję statek
nie na wodach Quadalquivir
w Sewilli ani w Cordobie
karawela czeka w Wielkopolsce
w zamglone majowe popołudnie
niedaleko koryta Warty z imponującą
trawiastą promenadą
nie jestem wilkiem morskim
falujące żagle na morskich wodach
dają poczucie niesamowitości
nim zaspokoję głód przygody
powitam Quetzalcoatla w krainie
Montezumy pierwszego białego przybysza
zapowiedział powrót i poszybował na wschód
nadciągający hiszpańscy konkwistadorzy
będą powitani jako wysłańcy boga
spaceruję po drewnianej karace
świeży zapach drewna miesza się
z wiosenna roślinnością i azaliami
chciałabym zaokrętować się na ten statek
udać się na błękitne wody Morza Karaibskiego
zahaczyć o krainy Azteków postawić stopę na nieznanym lądzie
tę replikę w oryginalnych wymiarach
wybudowało tylko dwóch ludzi
z byłym marynarzem jako konsultantem
na dziobie tkwi wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem
daszek z pleksiglasu chroni przed lśniącymi kroplami
opadów znad Atlantyku w co naprawdę wierzę
może któregoś dnia popłynę na Maderę
poznam smak podróży po oceanie
piętnastowiecznym żaglowcem
na razie mam tylko wspomnienie
z wycieczkowego rejsu Rozą Wenedą
z widokiem na latarnię morską
Bożena Joanna
grudzień 2023