Z pierwszym krzykiem
łez pierwszym krzykiem
rodzą się myśli
niepokojem oddechu
zachłyśnięte
szybują
wzburzoną
białych skrzydeł
falą
drążąc korytarze złudzeń
jak złowrogim pociskiem
padają
marginesem rachunku
sumienia
pociągnięte za słowo
nie mieszczą się w ramach
poruszone
wychodzą obcymi sobie literami
by
powrócić
kulawym optymizmem tęsknoty
echem żarliwych (pod)szeptów
raniąc boleśnie
zapalczywością win
czasu nie cofną
wąskim gardłem nie przejdzie
przepraszam
--------------------------------------------
© Ewa Omiecińska