Kroniki Sybilli - rozdział 37-38-39-40-41
Nagle poczuł dziwny niepokój, miał wrażenie,że ktoś go obserwuje i wtedy ją zobaczył. Stała wpatrując się w niego swoim ognistym spojrzeniem, spojrzeniem rozwścieczonego bóstwa. Zrozumiał,że to koniec.Wyszeptał:
- Sybillo...
- Nie ma jej tu Królu Ur - usłyszał znajomy, nienaturalny głos Isztar, która powoli zbliżała się do niego - Zdradziłeś mnie mimo, że pozwoliłam zostać naczyniem i urodzić ludzkie dziecko. Twojego syna. Samuelu...twoje dłonie już nigdy nikogo nie dotkną, oczy nigdy nikogo już nie zobaczą, a serce już nigdy nie zabije.
I w tym momencie Isztar, gwałtownie i z całej siły wbiła dłoń pod żebra Samuela, uśmiechając się mu w twarz. Wyczuła dłonią, to czego pragnęła i wytargała. Ciało Króla Ur upadło martwe, a Isztar wbiła zęby w ciepłe i ociekające krwią serce.
*******************************************************************************************
Obudziło ją delikatne kołysanie, otworzyła oczy nie wiedząc gdzie jest i co się stało.Nad nią rozpościerał błękit nieba kontrastując z bielą górskich szczytów. Wzięła głęboki oddech, aż poczuła przyjemne zimno w płucach. Nagle coś poruszyło się obok niej i po chwili, nad jej twarzą pojawił się pysk Omegi. Wilczyca szturchnęła ją nosem, jakby sprawdzała czy na pewno się obudziła, po czym zawyła donośnie.Sybilla uwolniła dłonie schowane pod stertą wilczych i niedźwiedzich skór i delikatnie pogłaskała Omegę. Wkrótce potem pochylał się nad nią Ragnar.
- Znalazłem twojego psa - uśmiechnął się do niej - pilnował cię gdy zapadłaś w letarg.
- Długo spałam ? - zapytała kobieta, próbując się podnieść dostrzegła,że mimo że jest naga nie odczuwa chłodu, gdy Ragnar i jego kompani byli grubo przyodziani.
- Kilka dni, przespałaś całą drogę do Fosjarden - spojrzała w kierunku, który wskazał.
Jej oczom ukazała się wlepiona w zbocze góry, niewielka, drewniana osada. Nad niskimi domostwami , górował jednak jeden budynek. Dom biesiadny. W Ur, nawet zwykły rzemieślnik miał murowany dom, a tu...domki jak wychodki.
- Jestem królową niczego - westchnęła cicho. Ragnar spojrzał na nią z politowaniem i odrzekł :
- Mój kraj jest biedny, ale za to wielki. Nie mierz bogactwa tym co widzisz , bo ono może być ukryte.
- Z mojego bogactwa to została mi tylko ona - odpowiedziała Sybilla głaszcząc wilczycę.
- Niekoniecznie - uśmiechnął się zagadkowo mężczyzna - Z Samuelem zdążyliśmy wywieść dość złota by zapełnić trzy łodzie. Wniesiesz wielki posag do mojej rodziny.
Na samo brzmienie imienia Samuel, Sybilla zesztywniała, a serce zaczęło niepokojąco szybciej bić.
- Zabiłam Samuela - wyznała. Ragnar spojrzał na nią zdziwiony.
- Nie, nie zabiłaś. Płynie na drugiej łodzi wraz z twoimi służkami, jako mój gość i sprzymierzeniec w walce z Tyberiuszem.
Sybilla uśmiechnęła się smutno i głęboko westchnęła
- Zasmuciłem cię, że chcę zabić Tyberiusza ? - zapytał
- Zasmucił mnie fakt, że Samuel żyje - odpowiedziała kobieta.
Ragnar pochylił się nad nią i wyszeptał wręcz sycząc :
- Mnie nie oszukasz... Wiem co do niego czujesz i czyje dziecko nosisz pod sercem, ale jesteś moją królową, więc syna którego urodzisz uznam za swojego. Skien to przewidział.
- Kto ? - zapytała Sybilla jakby niedosłyszała.
- Skien, nasz druid. Przewidział twoje nadejście, a mnie jako króla i twego obrońcę.
- To ty potrzebujesz obrońcy, nie ja. Znasz moją potęgę - odrzekła gorzko.
- Znam, ale znam tez twoje inne oblicze...kruchej i delikatnej istoty zrodzonej z gwiazd.Zejdziesz na ziemię Północy nie tylko jako kobieta i królowa, ale też jako żywe bóstwo.
***********************************************************************************************
Łódź przybiła do drewnianego pomostu, na którym zaczęli się zbierać miejscowi, by przywitać przybyszów. Wśród nich uwagę Sybilli przykuł wysoki i postawny mężczyzna, długimi blond włosami. Na długiej, ryżawej brodzie miał splecione dwa warkoczyki. Kości policzkowe i szczęka były wyraźnie zarysowane, jednak w jego twarzy, pełnej surowości było coś co intrygowało i poniekąd hipnotyzowało.Zbliżał się do nich, a na jego twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmiech.
- Wróciłem jak tylko dotarła do mnie wieść, żeś został królem - odezwał się niskim, ale bardzo miękkim głosem. Podszedł do wysiadającego z łodzi Ragnara i uściskał go mocno.
- Bracie, dobrze cię widzieć, przed nami wiele bitew - odpowiedział król zadowolony ze spotkania.Nieznajomy zerknął przez ramię Ragnara, obserwując Sybillę, która boso stanęła na pomoście, opatulona jedynie w niedźwiedzią skórę. Tuż obok niej zaraz pojawiła się potężna wadera, Omega, na tle której kobieta sama wyglądała jak dzikie zwierzątko.
- Drobna ta twoja królowa - wyszeptał do króla.
- Ale za to pojemna - odpowiedział Ragnar, po czym oboje poczęli rechotać grubiańsko. Obcy mężczyzna zbliżył się do Sybilli.
- Uważaj, to mała bestyjka - uprzedził król. Jednak nieznajomy, niezrażony tym co usłyszał, podszedł najbliżej jak się dało i pochylając się, spojrzał w oczy kobiety. W jego niebieskich oczach Sybilla dostrzegła wiele ciepła i aprobaty, lecz nie mogąc dłużej znieść jego przenikliwego wzroku, odezwała się sucho:
- Zejdź mi z drogi.
Mężczyzna uśmiechnął się odsuwając na bok.Królowa ruszyła za Ragnarem , idąc tuż za nim.
Ludzie na pomoście zamilkli obserwując ją w ciszy. Czuła ich lęk, słyszała ich serca bijące strachem. Nie była tylko pewna czy to ona powodowała te uczucia, czy Omega. Po chwili Król zatrzymał się, a obok niego Sybilla. W ich kierunku zmierzała jakaś postać ubrana coś na kształt habitu, z twarzą ukrytą pod kapturem. Poruszała się powoli i bardzo niezgrabnie, podtrzymując o laskę z grubej gałęzi.
- To Skien - wyszeptał Ragnar.
- Stójcie !!! - usłyszała słaby głos - Pozwólcie, że ja wprowadzę Isztar na ziemie Północy - poprosił druid wyciągając do niej zniekształconą dłoń. Sybilla chwyciła ją jak tylko dotarła do Skiena.
- Wyczekiwaliśmy cię pani - wyszeptał tylko wzruszony i poprowadził ją do domu biesiadnego.
***********************************************************************************************
- Skien, zrzuć z siebie odzienie - rozległ się donośny głos Sybilli. Wrzawa w sali biesiadnej zamarła i wszyscy spojrzeli z niedowierzaniem w stronę Ragnara.
- Sybillo, ten człowiek nie ma nic, prócz tego co ma na sobie.Spójrz na niego, jego ciało jest powykręcane i owrzodzone. Żądając zrzucenia odzienia obdzierasz go z dumy.
Królowa spojrzała na Ragnara wymownie i odpowiedziała :
- Zyska więcej niż ma - po czym wstała z tronu zrzucając niedźwiedzią skórę. Jej nagie, oliwkowe ciało zaczęło pulsować złotym kolorem uwydatniając każdą żyłę. Podeszła do druida i ponownie rozkazała:
- Skien, zrzuć z siebie odzienie.
Druid spojrzał zlękniony w jej oczy jarzące się ogniem, lecz wykonał polecenie. Po chwili po sali biesiadnej rozszedł się szum obrzydzenia. Skien stał ze spuszczoną głową, starając się zasłonić przyrodzenie.
- Sztylet - rozkazała Sybilla wyciągając dłoń w stronę nieznajomego mężczyzny z przystani. Ten zwrócił wzrok ku Ragnarowi, który tylko skiną głową zezwalając.
- Druidzie, klęknij - odezwała się królowa podchodząc blisko do Skiena. Sztyletem nacięła pulsujące ciało i z żył pociekła zielona ciecz. Nadstawiła nadgarstek.
- Pij - druid delikatnie chwycił jej dłoń i przystawił do ust. - Niech złe moce i demony odstąpią od ciebie - wyszeptała i po chwili dodała :
- Ja Isztar, wzywam Cię Marduk, Królu Królów, Wielki Uzdrowicielu, Potężny Czarowniku. Niech Twoja mądrość i moc spłynie na mnie i pozwoli uleczyć tego śmiertelnika.
Jej ciało zaczęło coraz mocniej pulsować, a Skien coraz silniej ssał jej krew. Zebrani ludzie patrzyli z zaciekawieniem na to co właśnie dzieje sie na ich oczach.Omega, wilk Sybilli, zaskowyczał cicho jakby przeczuwał coś złego i ułożył się u jej stóp.
- Ja Isztar, wzywam Cię Marduk, Królu Królów, Wielki Uzdrowicielu, Potężny Czarowniku. Niech Twoja mądrość i moc spłynie na mnie i pozwoli uleczyć tego śmiertelnika - powtórzyła ponownie, lecz tym razem jej głos brzmiał demonicznie, jak z zaświatów. Ciało królowej rozbłysło oślepiającym blaskiem, po czym zgasło wracając do poprzedniej formy. Druid upadł jak nieżywy, a po chwili Sybilla obok niego.
***************************************************************************************
- Ile dni przespałam ? - zapytała Sybilla dotykając delikatnie osoby siedzącej tuż obok niej na łożu. Patrzyła, lecz nic nie widziała prócz rozmazanych konturów.
- Wiele dni pani - usłyszała męski głos.
- Ile ?
- Dwa cykle księżycowe - odpowiedział kobiecy głos. Rozpoznała go. To była brzemienna Zoe.
- To niemożliwe - wyszeptała Sybilla.
Kontury stawały się coraz wyraziste i wtem dostrzegła młodego mężczyznę w znajomych łachmanach. Chwyciła go mocniej za dłoń i przez jej głowę przetoczyły się obrazy z jego dzieciństwa, okresu dojrzewania i dorosłości.Czuła ten sam ból, samotność i nadzwyczajny dar jakim obdarowali go bogowie.
- Skien Mówiący z Bogami - odezwała się uśmiechając do druida, który spojrzał na nią spokojnymi, zielonymi oczyma. Mężczyzna zdrowy, silny z ujmującą urodą, aż trudno uwierzyć, że jakiś czas temu toczyła go potworna choroba.
- Dziękuje ci pani za twój dar - wyszeptał odwzajemniając uścisk.
- To za twoją wytrwałość i poświęcenie, należy ci się jak nikomu innemu - odparła królowa delikatnie dotykając drugą dłonią swego łona. Poczuła szybkie i rytmiczne bicia dwóch serc.Odetchnęła z ulgą. Dzieci wciąż w niej były i się rozwijały.
- Pani - usłyszała głos Zoe - Król Ragnar prosił by przekazać, iż wyruszył na wojnę i darze przywiezie ci głowę twego ojca i braci.
- Zatem niech się tak stanie - odrzekła Sybilla i po chwili, niby od niechcenia, zapytała:
- Gdzie Król Ur ?
- Samuel wyruszył wraz z nim - odpowiedział Skien.
Sybilla ciężko westchnęła. Wiedziała, że Ragnar znajdzie pretekst i sposób by go uśmiercić. Posiadał już złoto Króla Ur, teraz potrzebował go tylko do wskazania tajemnego przejścia do twierdzy, a ten, kiedy to już uczyni, będzie zbytecznym balastem. Powinna teraz przy nich być i walczyć ramię w ramię.
- Pani, najważniejsze są teraz dzieci. Nie zaprzątaj sobie głowy złymi myślami - usłyszała druida. Spojrzała na niego mówiąc :
- Zaraz po ich narodzinach wyruszę na południe, do ludów pustynnych.
- Pani tam prócz łez i krwi nie ma nic - zareagowała żywiołowo Noemi, która do tej pory stała cicho. Sybilla uśmiechnęła się do niej smutno i rzekła :
- Ukryli tam Wrota Niebios, bez nich nie odnajdę drogi do Domu Najwyższej Siły.
- Do Źródła - dodał Skien rozumiejąc o czym mówi Sybilla.
- Tak, do Źródła - przytaknęła królowa.