Kroniki Sybilli - rozdział 3-4-5
Z zamyślenia wyrwał ją kobiecy głos:
- Pani , król Tyberiusz cię wzywa.Westchnęła ciężko zwracając się do służki
- Przygotuj mi kąpiel i niech Toma pozbędzie się tego - wskazała na trupa.Spojrzała na ciało i kałuże krwi. Nie czuła nic. Żadnego poczucia winy , czy żalu, nawet niechęć i wrogość odeszły w zapomnienie.Jeszcze niedawno byli sobie bliscy, a teraz zabiła go bez skrupułów
- Niech nakarmi nim psy - dodała po chwili.
Spojrzała z powrotem w lustro. Miała wrażenie ze patrzy na kogoś obcego , a nie własne odbicie. Kim jest i skąd pochodzi ? Te dwa pytania coraz bardziej dręczyły ją.
Tyberiusz przygarnął ją , kiedy była jeszcze dzieckiem. Tułała się sama po puszczy, naga i zgłodniała.Cały dwór zastanawiał się , jak takiej drobnej i nieporadnej istocie udało się przetrwać.Początkowo król miał opory przed przyjęciem jej do grona swojej rodziny , jednak za namową swojej żony , która jest bardzo pobożną kobietą , ostatecznie zmienił zdanie. Królowa , która rok wcześniej straciła córkę , głęboko wierzyła , że to dar od bogów i postanowiła wychować ją na równi z książętami.
Małej dziewczynce nadano imię Sybilla. Nauczono ją mówić i pisać.. z czasem okazało się ,ze dziecko jest wyjątkowo zdolne i ambitne, więc wprowadzono języki obce, astronomię, matematykę, historię i wiele , wiele innych, mniej lub bardziej przydatnych rzeczy. Jednak małą Sybillę ciągnęło zgoła w odmiennym kierunku. Biała broń nie miała przed nią żadnych tajemnic. Zainteresowanie to bardzo cieszyło Tyberiusza , który przez krótki czas sam uczył ją fechtunku. Z czasem uznał ,że powinna się doskonalić pod okiem mistrza. Specjalnie dla niej , do księstwa został zaproszony jeden z najlepszych i najbardziej znanych fechmistrzów, Sigmund z Attawy . Nauczyciel był nią oczarowany. Ze zdumiewającą łatwością radziła sobie z bronią oburącz jak i z walką wręcz. W tym względzie była nawet lepsza niż synowie króla, którym jednokrotnie udowadniała swoją wartość i w których wzbudzała podziw i szacunek. Chłopcy pokochali ją jak swoją rodzoną siostrę.
Kiedy z małej dziewczynki przemieniła się w piękną kobietę, Tyberiusz zadecydował o wydaniu Sybilli za mąż. Jej wybrankiem miał zostać jego najmłodszy syn Owidiusz, jednak sama zainteresowana tak bardzo się temu sprzeciwiała ,że stwierdził że to faktycznie nie najlepszy pomysł.
***********************************************************************************************************************************
- Gdzie jest ten dziwkarz , twój brat ? - zapytał Tyberiusz , gdy tylko Sybilla przekroczyła próg sali tronowej.
- Zapewne z jakąś dziwką, ojcze - odpowiedziała figlarnie.
- Sybillo !! - usłyszała zgorszony głos królowej za swoimi plecami.
- Przepraszam matko, zapewne z którąś dam dworu ojcze - zwróciła się ponownie do króla, który spojrzał na nią uśmiechając się znacząco.Wiedział jak dokuczyć swojej małżonce.
- Taaaa....dziwka dziwką poganiana, gdzie nie spojrzysz same kurwy, jak w burdelu - odpowiedział mrugając porozumiewawczo do młodej kobiety.
- Tyberiuszu !! - obruszyła się królowa i podchodząc do niego dodała - Mówicie o kobietach, moich dwórkach.
- Ale co ja poradzę , że to prawda - odpowiedział całując ją w dłoń i poprowadził w stronę tronu.W tym samym momencie pojawił się obok Sybillii , Owidiusz. Był to czarujący młody człowiek , który nade wszystko kochał kobiety , a one jego.Przystojny, miły , wesoły, ciężko było mu się oprzeć.
- Jak było ? Ogierze - zapytała zadowolonego z siebie młodzieńca.Uśmiechnął się szeroko.
- Miło, przyjemnie. Powinnaś też kiedyś spróbować - odpowiedział szturchając ją delikatnie.Sybilla spojrzała na niego z politowaniem.
- Może się okazać,że nie tylko szlachtowanie ludzi jest podniecające - kontynuował uśmiechając się do niej szczerze. Już miała mu odpowiedzieć , gdy dało się słyszeć głos Tyberiusza :
- Synu , cieszę się że przerwałeś sprawy wagi państwowej i uraczyłeś nas swoją obecnością.A teraz zamknąć gęby i słuchać bachory.Będziemy mieli gości. Wracają wasi bracia, Horacjusz i Flawiusz , którzy zawarli dość korzystny sojusz, tak mi się zdaje, z niejakim Ragnarem Zwycięzcą , nowym królem Północy. Swoją drogą , Ci to mają smykałkę do gwałcenia i mordowania.W ramach sojuszu obiecałem im żyzną ziemie , możliwość osadzenia się kilku rodzinom oraz twoją rękę , moja droga - zwrócił się do Sybilli.
- Nie możesz ! - krzyknęła kobieta.
- Ależ mogę i co więcej , chcę - odpowiedział spokojnie i podchodząc do niej dodał - Poczujesz się jak u siebie, oni też uwielbiają zabijać - wyszeptał.
- Sprzedałeś mnie jak jałówkę jakiemuś dzikusowi - syczała
- Nie jakiemuś , tylko samemu królowi dzikusów. Dobrze wiesz w jakiej jesteśmy sytuacji.Musimy mieć sprzymierzeńców w walce z Południem - wyjaśnił
- Ludzie południa nam nie zagrażają ...
- Zmień ton - przerwał jej król - Nie będę tolerował nieposłuszeństwa.Masz wykonać mój rozkaz inaczej tego pożałujesz.
- Jeśli ktoś tu pożałuje , to ty i twój przeklęty ród - oczy Sybilli płonęły , jak wtedy , kiedy mordowała wojownika.
- Sybillo - usłyszała cichy , proszący głos Owidiusza - Pogrążasz się siostro.
Król spojrzał na nich oboje i głośnym, zdecydowanym głosem oznajmił :
- Przygotujcie się do drogi. Jedziecie przywitać króla Ragnara.A teraz precz mi z oczu.
Sybilla wciąż płonęła od gniewu , a Owidiusz , który zawsze był rozjemcą między nią a ojcem,chwycił ją za dłoń i pociągnął za sobą. Tyberiusz stał z posępną miną i zrezygnowanym wzrokiem odprowadzał oddalające się dzieci.Królowa milcząco podeszła do niego i przytuliwszy się do jego ramienia , wyszeptała :
- Byłoby dziwne, gdyby przyjęła to inaczej.
***********************************************************************************************************************************
Zmierzchało się już , kiedy Sybilla wjechała na dziedziniec niewielkiego zamku.Należał on do barona Nestora z Aulusu. Był to mało znaczący arystokrata, ale na tyle ważny a by przyjąć do siebie dzikusów.Tyberiusz starał się przewidzieć różne scenariusze, włącznie z tym,że może dojść do krwawej rzezi.Lubił dmuchać na zimne.
Mimo zmroku , na dziecińcu wciąż wrzało. Wszędzie kręcili się zbrojni Tyberiusza jak i ludzi z Północy. Powietrze wydawało się ciężkie i zawiesiste.
Z zamyślenia wyrwał ja dźwięk toczonej walki. Z daleka zauważyła dwóch mężczyzn mierzących się na miecze. Byli to ludzie Północy. Oboje rozebrani do połowy, zmagali się ze sobą. Jeden z nich przykuł uwagę Sybilli. Rosły mąż , z długimi jasnymi włosami, władał mieczem , tak jakby się z nim urodził. Widać było ze ta potyczka sprawia im przyjemność, bo dość często wybuchali gromkim śmiechem. Kobieta chwile ich po obserwowała , po czym skierowała się w stronę stajni.Zeszła z konia i wprowadziła go do środka. Będąc ubrana w męski strój i okryta długim płaszczem z kapturem , starała się nie rzucać w oczy.Jednak to się nie udało. Głaszcząc swoją czarną klacz, usłyszała za sobą męski głos :
- Wychędożyć cię maleńka ?
- Wypatroszyć Cię dzikusie ? - zapytała najspokojniej jak potrafiła
- Widzę ,że mamy cięty języczek - mężczyzna zbliżał się coraz bardziej
- A Ciebie to chyba swędzi jęzor , skoro tyle nim mielesz - odpowiedziała nie przerywając głaskania.
- Swędzi mnie , ale kuśka i za chwile Ci ją w łożę - usłyszała tuż za swoimi plecami i zanim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Sybilla chwyciła go mocno za szyję , ściskając mocno krtań. Jegomość po chwili zaczął się dusić, próbował oderwać jej dłonie , lecz nie dawała za wygraną.
- Spróbuj , a Ci ją odetnę i wcisnę głęboko w gardło - wysyczała zaciskając coraz mocniej.
- A mówiłem mu , że niewyparzona gęba kiedyś go zgubi - usłyszała. Spojrzała w kierunku skąd dochodził głos i zwolniła uścisk. Tuż za jej koniem stał mężczyzna , któremu chwilę temu się przyglądała na dziedzińcu.Dopiero teraz dostrzegła jego twarz. Mimo surowych i bardzo męskich rysów , wydawał się bardzo przystojny.Szaroniebieskie oczy wpatrywały się w nią wnikliwie.
- Piękny koń, zapewne twojej pani - zwrócił się do niej spokojnie , głaszcząc delikatnie klacz.
- Kim jesteś ? - zapytała Sybilla zaciekawiona nieznajomym.
- Nikim. Prostym rolnikiem daleko od domu - odpowiedział uśmiechając się do niej i spoglądając spode łba zawadiacko.
- I który przy okazji grabi i morduje - zarzuciła mu.Mężczyzna roześmiał się tylko, wciąż patrzył na nią swoim świdrującym wzrokiem. Po chwili poważnie powiedział :
- Puść tego durnia.Braci się nie wybiera , a zostało mi ich niewielu.
Sybilla zwolniła uścisk, a mężczyzna upadł przed nią na kolana.Chwycił się za gardło i łapczywie próbował zaczerpnąć powietrza. Ostatkiem sił zebrał się i odszedł.
- Masz niewyobrażalną siłę jak na kobietę. Twoja pani pewnie czuje się bezpieczna w takim towarzystwie - usłyszała ponownie nieznajomego, który powoli ruszył w jej kierunku.Sybilla cofnęła się, ale w tym momencie zrozumiała też , że owi ludzie nie wiedzą kim naprawdę jest. Mężczyzna wciąż się do niej zbliżał . Teraz w świetle pochodni, dostrzegła na jego ciele wiele starych i nowych blizn.Jego ręce , od nadgarstków po ramiona oraz cały tors , zdobiły tatuaże. Znaki i symbole , które znała ze starych bestiariuszy.
- To pradawne runy - wyszeptała , podchodząc do niego i dotykając delikatnie jego torsu.Gdy tylko poczuła jego skórę , w jej umyśle pojawiły się obrazy , których nie rozumiała , ale czuła jedno ,że to on i ze widzi jego przeszłość i przyszłość. Trwało to krótko. Spojrzała na jego twarz. Wydawała się jej tak znajoma. Wróciła wzrokiem , na jego tors i zafascynowana tym , co widzi zabrała się za odczytywanie zaklęć.Dotykała go delikatnie , czytając cicho i całkowicie zapominając przed kim stoi.
Nieznajomy czuł jej zimne dłonie przesuwające się po ciele. Zaciekawiony zaistniałą , dość dziwną sytuacją, czekał na rozwój spraw. Przyglądał się tej młodej kobiecie i zastanawiał kim jest. Piękna , silna i znająca pradawne runy. Czuł ,że traci pewność siebie.
- Sybillo ! Tu jesteś - wyrwał ją z transu głos Owidiusza, który dopiero teraz dotarł do zamku.Człowiek z Północy , spojrzał na przybysza , a potem z niedowierzającym uśmiechem na nią.Więc to ona. Sybilla zawstydzona zrobiła krok do tyłu. Dzikus się do niej uśmiechał i miała wrażenie ,że pożera wzrokiem. Z kolei Owidiusz zaskoczony , tym co zobaczył, stał w miejscu nie wiedząc za bardzo co zrobić. Nastała niezręczna cisza , którą przerwał głos nieznajomego:
- Do zobaczenia na uczcie - po czym odwrócił się i odszedł.
- Kim on jest ? - zapytał Owidiusz podchodząc do siostry. Po raz pierwszy widział ją wyraźnie czymś poruszoną.
- Królem - odparła.