* (Przez uchylone drzwi widzę...)
Przez uchylone drzwi widzę garb jej sylwetki.
Stopy w przygniecionych kapciach, kopyto
zrogowaciałej pięty.
Ciii… zastygam, to ona najprawdziwsza –
– po zdjęciu pereł, złotych kolczyków
i pożegnaniu wszystkich gości.
Jeszcze przebierze się w coś ładnego, żeby wyjść
do nas na chwilę. Jedno z pastelowych piór
anioła, które wiszą w jej szafie. Pofrunie przez
kuchnię pozostawiając umyte naczynia,
spojrzy w oczy każdemu z nas i zniknie,
cicho przysuwając drzwi.