* (przepraszam za dziury w niebie...)
przepraszam za dziury w niebie
przez które wypadają ptaki
i aniołowie
za moje perfumy przepraszam, za naukę
i cały ten chemiczny majdan
który przytępia ostrość widzenia
bogom
przepraszam za beton w ziemi
nowe gatunki roślin i psów
z obciętymi uszami i ogonami
przepraszam za niewyłączony telefon komórkowy
za zepsuty domofon do centrum reklamacji zniszczonego życia
za windę
i Boga który ma klaustrofobię
więc unika ciasnych pomieszczeń
przepraszam za wieżowce
i wszystkie piętra
a szczególnie za pożary które pną się po
rynnach
ścianach
klatkach schodowych
za wszystkie odcięte drogi
a na koniec
jeszcze raz przepraszam za Boga
który nabawił się też lęku wysokości
i przestał spoglądać w dół
przepraszam za ściany, bary, pokoje, zaułki i place
które konserwują samotność
i samotnych
przepraszam za wiatry
które zrywają dach
za znajomych, którzy upijają się i ćpają do
nieprzytomności
za mnie mordercę – człowieka 20 wieku
i mnie samobójcę – człowieka 21 wieku
za to że nie wymyśliłem heroiny, która by nigdy
nie przestała trwać
i za to że piszę wiersze, które są bez sensu