wśród gór
kiedy weszłam na tę górę
i stanęłam wśród kamieni
przeszedł mnie dreszcz
bo stąd, jak okiem sięgnąć
rozciągał się widok
na identyczne szczyty
niekończące się
nieograniczone
wiekiem, płodnością deszczu i słońca,
łaską pogody,
wytrzymałością Prometeuszy
pole kamieni
kamienne kolby kukurydzy
na kamiennych łodygach
kamienne strachy na wróble
tylko ptaki w oddali, żywe
ponad nimi
w prądach powietrza
bijące ciepłem kule
o nagich szyjach kondorów
czym się tu żywią ?
dlaczego tu zlatują ?
kamienne posągi
w kamiennym dialogu
kamienna duma
kamiennych oczu
lodowata
przezroczysta krew
spływa z nich
wciąż
wciąż
monotonny szum umierania
jak wentylator chłodzący upiorne powietrze