JEST NADZIEJA
znów nadciąga zawierucha.
W zimne progi, w zimne serca,
znieczulica wszystkim dmucha.
Każdy patrzy w szkalny ekran,
co się żrącym kwasem mieni.
I wypala myśli zdrowe,
wszędzie wokół las kamieni.
Lekarz stał się chciwym łotrem,
zamiast leczyć liczy kasę.
Ktoś na sorze z bólu wyje,
chyba jednak umrze z czasem.
Pani sędzia bez sumienia,
co wypuszcza w tłum złodzieja,
chroni zło a dobro karci.
Tak umiera w nas nadzieja.
I policjant nie jest lepszy,
przysiągł stać na straży prawa,
bronić ludzi, konstytucji.
Krąży o nim mroczna sława.
Coś się stało z pięknym światem,
on splugawił się złym czynem.
Ściągnął wnet na siebie klątwę,
nie chce iść za Bożym Synem.
Jest nadzieja jednak dla nas,
uczyń Boga parawanem.
Pozwól wzbudzić swego ducha,
wyznaj szczerze - Jezus Panem!