szron na wargach
okrężnymi drogami
zmęczone słowa szukają ratunku w ciszy
ale rozpostarte usta potrzebują
czułości po drugiej stronie naiwności
do języka przykleiło się zbyt ubogie kłamstwo
do podniebienia przywarła
smutna pamięć jutra
istnieją takie skazy na łzach
których nie wybieli żaden
nowo narodzony obłok
żaden zapracowany pocałunek
zmęczone są dziś moje marzenia
wyczerpana nieskończoność
kolejny dzień bez prologu
zanim Bóg zasugeruje ostateczne epitafium
zanim przecisnę się
na drugą stronę księżyca
moje życiodajne ślady na twojej skórze
spłowieją uczciwie
pozostawisz tę fotografię
wykradzioną wieczności
nie odszukam już twoich łez
w moich słowach
nie odnajdę klęski
która jak szron osiada na wargach