Wypadek przy pracy
W pogardzie dla odpoczynku i spokoju
Pakowałem rzeczy i szedłem na spotkanie z tobą
Nieoszlifowany diament mówili
Też tak myślałem
I z tą myślą kłułem skały twojego istnienia
Na podobieństwo raju, który sobie obiecałem
Idealistą jednak chyba bywałem, nie byłem
Gdy zawaliły się twoje kamienne ściany
A ja utknąłem, sam jak nigdy wcześniej
Zrozumiałem, że więcej kłuć nie chcę
Tylko niech mnie ktoś wyciągnie z gruzów
Diamentów też szukać nie planuję
Zadowoli mnie coś prostego, gładszego
Kłucie takiej skały nie jest dla wszystkich
Dla mnie to zbyt ciężka praca
Fizyczna
Oraz
Psychiczna