Rozległ się krzyk
rozległ się krzyk
on serce rozrywa
ten ból
narastał każdego dnia
tonęłam
tego nikt nie zauważył
słyszałam tylko
wyzwiska i przekleństwa
każde słowo było sztyletem
wbijanym w plecy
wpadłam do labiryntu
próbowałam z niego wyjść
wyjścia odnaleźć nie umiałam
głową przebijałam mur
od tych uderzeń powstał
złowieszczy szum
i nieludzkie podszepty
po nocach
śnił się tylko sznur
gwiazdy traciły blask
w ciemności umierał księżyc
wołałam SOS
a słowa grzęzły w gardle
Ojcze mój ratuj
czy to światełko w tunelu
do mnie należy
oddal ten kielich Goryczy
bym ujrzała życia blask
