Modern getto
Czerwono-brązowa,
Obdrapana,
Wyrasta z ziemi jak drzewo,
Oddycha ścianami jak liść-
Kamienica jak żywy organizm.
Sączy się z jej pęknięć nieznana substancja,
Na ścianach łuszczy się brudna farba.
Jej ciało to otwarta rana,
Z której odpadł strup.
Nikt nie wie czy jeszcze umiera,
Czy to już trup.
Jest w agonii.
Ledwo trzyma swe wnętrzności
Między siecią czarnych korytarzy.
Jeszcze chwila,
A wypłynie z niej rzeka
Przegnitego drewna,
Skąpana rdzawą breją
Z rur pamiętających
Hitlera.
Kamienica wyznacza
Granice życia,
Wrasta w ciało korzeniami
Jak pleśń.
Gdzie mieszkańcy?
Nie ma ich, bo są w niej.
Jak robaki poruszają się wzdłuż i wszerz
Organicznej masy,
Przedzierając się przez jej gnijące ciało.
Trędowate monstrum
Wyklęte przez współczesny świat
Sączy się ropniem w centrum
Europejskiej Kultury Stolicy roku dwa tysiące szesnastego.
Trąci od niej fizjologicznym odczynem,
A pod parterowym smutnym oknem
Przechadza się dumnie
Eleganckie miejskie życie.