Cicha Przystań
głębokie i magnetyczne tchnienie,
zawisło za mną,
jak echo w ciszy gęstniejącej,
przed burzy cichym nadejściem.
Odwróciłam się,
by pochwycić ten ulotny znak,
jak drżenie skrzydeł motyla
w letnim, leniwym powiewie,
lecz trwał, niezmienny, jak kamień.
W źrenicach, gdzie tańczył
intensywny, diamentowy blask,
odnalazłam ciche zaproszenie,
do wnętrza spokojnej przystani.
Tam schroniłam duszę, bezpieczną.
Od tej pory,
niewidzialni strażnicy,
wierni jak cień przy stopach,
strzegą mego wewnętrznego pokoju.
Nawet gdy ciebie
przy mnie nie ma,
ten blask w pamięci czuwa,
jak nić Ariadny w mroku,
w labiryncie moich dni.
W jego głębi odnajduję,
bez słów, czystą esencję:
płomień spokoju,
ciepło i głębokie ukojenie.
Nie opuszczę tej przystani,
aż do snu ostatniego,
cichego i wiekuistego.