Niemoc
rozważam często bezgłośnie,
serca mojego słucham,
o życiu i świecie myślę.
Nie spelniają się marzenia,
serce moje się nie burzy.
Jak wszystkiemu sprostać można,
myślę ciągle w swej podróży.
Muszę przyjąć los w pokorze.
Czuję ślepą złość bezsilną,
przeciwności kruszę w sobie,
one wszystkie kiedyś miną.
Czymże jest ta złość bezsilna?
To ten kamień, który toczę.
Wciąż ogarnia mnie moc zimna,
lecz ja naprzód ciągle kroczę.
Mój kamieniu, bracie drogi,
bezsilnoscią się nie zrażaj.
Chociaż los jest czasem srogi,
utorujmy nasz szlak razem.