Moment (sonet )
Kiedy składam ligninowe płachty w równy stos
myślą tonę a w odmętach czasów miejsc i słów
szukam iskry gdy ją wskrzeszę albo skrzesam znów
buchnie żarem pieczętując próżnych żalów los
Wznoszę wzrok znad ligninowych spiętrzeń moich dzieł
napotykam inne oczy bacznie śledzą ruch
dłoni co składając gładzą delikatny puch
twarzy która zdradza to błądzenie pośród mgieł
I czy moment ten na zawsze wpadnie w martwą toń
niepamięci czy też święcić będzie wieczny triumf
nad przekleństwem przemijania choć go inni zwą
darem niebios co uwalnia duszę z dusznych snów
Tu poety władza sięga daje moc by móc
życia błysk zakonserwować w formalinie słów