Latem mózgownia zaczyna inaczej
spluwa na nas,
że jak w z blachy
się garażach czuje
człek,
tak gorączka w mig się wsącza
nasączenieniem naniebiennym,
potokrople się wżerają
i naskórnię irytują
zadziornością żrącej złości…
O miłości!
Dości, dości. Wiatrodeszczu
znów potrzeba.
On przegoni gorącz z nieba.
Zadeszczuje asfaltownię
nadrogową.
Ale deszczu - rób to z głową!
Nienachalnie, czule, ładnie.
Niech deszczownia z głową spadnie!
Tak - deszczownia, deszczóweczka,
nie - deszczyna, deszczawisko
wraz z burzącym burzawiskiem.
... i to wszystko.