„Modlitwa bez adresata”
To jest wiersz, który pozwala być.
Jeszcze
nie dzień.
Ciało
ciężkie.
Myśl
milczy.
Jestem
bez powodu.
Jeśli wstanę —
powoli.
Jeśli nie —
też prawda.
Niech noc
odda mnie
sobie.
W środku dnia
Świat
mówi.
Ja
nie muszę.
Niosę
to, co mam.
Nie więcej.
Zmęczenie
widzę.
Nie ukrywam.
Jeden krok.
Wystarczy.
Przed snem
Dzień
odłożony.
Nie oceniony.
Oddech
wraca.
Niech to,
czego nie uniosłem,
zostanie tu.
Ja
zostaję.
Gdy budzę się w nocy
Ciemno.
Jestem.
Serce
bije.
Nie pytam.
Nie uciekam.
To
wystarczy.
