Gdy noc gubi kolory
wabi lęki swoim wdziękiem
uzbrojona w niewidzialność
toczy walkę z życia pięknem
Nie uświadczysz w niej kolorów
czerń i szarość kroczą w parze
pod osłoną mroków nocy
płynie wartki strumień zdarzeń
Sen na rogu łóżka przysiadł
zostawiając strach za progiem
w komitywie z bezsennością
nie chce dotknąć moich powiek
Gdzieś za ścianą zegar tyka
czas przemija w jego dźwiękach
w ciemnym rogu cień się czai
przyspieszając bicie serca
Z utęsknieniem czekam świtu
w świetle dnia znikają lęki
świat ubiera się w kolory
życie staje się znów pięknym
Trzeba czerpać radość z życia
delektować dnia jasnością
zanim cienie mroków nocy
przy mym łóżku znów zagoszczą