Déjà vu
czytanie dobrej książki jest jak schadzka kochanków. wyrazy jak najczulszy dotyk pieszczą oczy i toczą akcję wartkim potokiem poznania.
czyż nie po to bierzemy ją do ręki? by poczuć tą inność, która i w nas zamieszka na chwil parę, na zawsze?
zostanie słowem schowanym za aortą współistnienia wszystkich kochanków świata.
tam gdzie nie dzieli nas dźwięk, a literom dano władzę na wieczność...
poddaję się imperatywowi wchłaniania cudzych myśli i próbuję tworzyć z nich jedność.
jak pocałunek, który nigdy się nie kończy zaczynam wszeptywać fikcję w rzeczywistość...
jestem naga i bezwstydnie przyznaję, że za każdym razem wdziewam nowy strój, z nieśmiałością kochanki wielu...
.
ilu twórców tyle światów
ujarzmionych na papierze
prawie istny dom wariatów
w którym każdy w dobrej wierze
macza pióro w swej historii
tworząc obraz zagmatwany
w nim metafor alegorii
lania wody pełne dzbany
nim częstują się współwinni
tej histerii tkwiącej w piórze
która z myśli obraz czyni
taki który tkwi w naturze
hej!