Erice
wysoko położone miasteczko oblepiają mgły
krążą nieustannie odkrywają i ukrywają
jego fragmenty niczym najlepsi pejzażyści
wieża dawnego zamku Wenus widoczna z daleka
w połowie budowli suną obłoki ruchoma dekoracja
jak figliki przesuwają się raz w prawo raz w lewo
bywa że słońce razi w oczy a potem znika
za pierzastymi przestrzeniami jedynie droga
do miasta tnie zbocze jasną wstęgą
kamienne mury w wąskich zaułkach
siedlisko cienia ulice poszatkowane
kamieniami ułożonymi w kwadraty
jak podłogowa mozaika w pałacu
z daleka połyskują wyspy egladzkie
skalne wierzchołki przedarły się przez warstwy
białej substancji która zaznacza swą obecność
błękitne morskie fala pokrywają smugi
czy ulecą z wiatrem na dobre
nie ma miejsca na pocztówkowy blichtr
górskie okolice przepadają za takimi harcami
wespół z parą wodną obfitą jak morskie wody
w tle przyciągające plażowiczów
dwa żywioły splatają się w nieprzeciętne widowisko
ruchome kłębowisko
dziecię Afrodyty kołysze się w obłokach
skrywa przed wzrokiem mu niemiłym
współzawodniczy z Heliosem
Bożena Joanna
lipiec 2023