zmęczona noc
do snu kołysze swą ciszę
serce tętnem uderza
lewą stronę nieba
nie pozwalając
zasnąć
rzeźbiarze naszych nagrobków
krzeszą marmurowe trumny
rychło wykuwając czas
na podobieństwo
życia i śmierci
ziemia pełna owoców
zaczęła gnić już od środka
możemy usłyszeć
jak krzepnie jej krew
jak nabiera w żyłach
milczenia
cudze krzyże nosimy na barkach
a ponad nami miłość prawdziwa
taka prosta z zasady
przekornie
rozdarta
zegar już dawno wybił dwunastą
można nic nie mówić
położyć się w chmurach
i o niczym jak zawsze
nie myśleć
zapomnieć
co było