Rodzinny wieczór
Pewnie nudny, społeczny, albo coś dla dzieci.
Pan domu, Anastazy, gdy program oglądał,
Znużył się bardzo szybko, więc ciszy zażądał.
Pani Balbina bez ceremonii ziewała,
Jej córka Madzia, coś w laptopie przeglądała.
Synek Gerwazy, leżał bezczynnie na sofie,
Patrzał na sufit i beztrosko dłubał w nosie.
Mały January czołgał się po podłodze,
Dziadek Antoni, drzemał w fotelu, nieboże.
Babcia Joanna jakieś pacierze mówiła,
Cała rodzina bezprzykładnie się nudziła.
Anielska cisza, komnatę opanowała,
A cała rodzina, nie śpiąc, jakoby spała.
Tylko smyk January, jeżdżąc po podłodze,
Dawał świadectwo życia, będąc z sobą w zgodzie.