syn
bo wierzy w jego moc
i włosy ma jasne
jak Papaj ratuje świat
przemierza ścieżki
Grabiszyńskiego parku
na małym rowerku
na deskorolce
z piłką pod pachą
próbuje zaprzyjaźnić się
z rudą wiewiórką
mój synek dorasta
i obrasta w piórka
na znak protestu
rozsypuje cukier
strażnikom miejskim
idąc śladami Konfucjusza
potyka się o kretowiska
mój syn niedługo
zostanie ojcem
wejdzie do parku
z drugiej strony
a we mnie już rozkwitają
słoneczne forsycje