Permanentnie
Za tymi drzwiami mieszka stałość,
ciepła, zwyczajna, do znudzenia.
W czułe ramiona bierze na noc,
by bladym świtem móc uziemiać
gwiezdne tęsknoty. Niczym Amor
grozi jak prawda, całkiem nago,
miłością wieczną, co przemienia
prozę w poezję. I „te amo”
karmi uczynkiem. Jej arsenał
to nie motyle ani dbałość
o płonne świece, gin pod palmą.
Ale codzienność, czas od chcenia,
dotyk, uważność, nieraz - strach o...
Pewnie i niebo się uśmiecha,
bo dziś niemodna bywa stałość.