Tytułomania
Będąc na wczasach, camping na placu zajmowałem,
I ze współwczasowiczami zapoznać się miałem.
Byłem tu świeżoprzybyłym, tamci już się znali,
Mnie, nowoprzybyłego bacznie obserwowali.
Podszedł sąsiad z prawej, rozjaśnił swoje oblicze,
Powiada, że jest adiunktem na politechnice,
Że ma sukcesy w pracy, pychą z niego aż biło,
Wymienił tytuł, nazwisko i, że jest mu miło.
Potem podszedł ten z lewej, zaczyna swoją mowę,
Że jest magistrem prawa i ma sukcesy nowe,
Że jest on ważny w urzędzie, w którym się z nim liczą,
Wymienił tytuł, nazwisko, zrobił ruch prawicą.
Zanim podjąłem rękę rzekłem: palacz kotłowy
Zwyczajny człowiek – to właśnie przyszło mi do głowy.
Bagaż wszelakich tytułów, czasem danych z łaski,
Najchętniej pchamy przed sobą, jak fałszywe maski
Zakładane wtedy, gdy trwają maskowe bale,
Ukrywając to, co mamy prawdziwe i trwałe.
Ten, co z zyskanym tytułem niepewnie się czuje,
Z uporem i pasją wytrwale go pielęgnuje.
I komu z trudnością przyszło osiągnąć te cele
Pielęgnowanie tytułów nie kosztuje wiele.
Wiedza z czasem zanika, tytuł zostaje trwale,
Jest Twój, lecz czy zmienia Ci Twoje „JA” w doskonałe?
O, panowie, magistrowie, doktorzy, docenci,
Profesorowie, senatorowie, ekscelencji,
Nie kryjcie się za tytułem, wartość swoją znacie,
Cenniejsze jest to, co szczerze ludzkości oddacie.
Tytułów używajcie przy stosownych okazjach,
Na konferencjach, odczytach, sesjach i sympozjach.