"Bożek"
na tronie z czaszek zasiadł pijany,
wsparty od tyłu porożem jelenia
u nóg jego liczne rozpustnice
bezimienne i zawsze tak samo niewierne.
Ślepymi od odurzenia oczami przechadza
się po ciemnej przestrzeni szuka niczego
nigdy nie znajdzie tego.
Pustka woła echem wspomnień
umysł zapada się, zbłąkana myśl
kto jest moim Bogiem?
Rozpustnice nie wiedzą tego
pożądaniem ugłaskane
chcą już spać jeszcze nie pora
trzeba dowlec się do końca
by zobaczyć śmierć w promieniach słońca.