* (gdzie jesteś mój nauczycielu...)
gdzie jesteś mój nauczycielu
zeszłam samotnie lądy
szukałam cię pomiędzy
drzewami
w ciemności
pośród kształtów przypadkowych
wypatrywałam
nieszczęsnymi oczami
gdzie jesteś
przeanalizowałam każde
napotkane źdźbło trawy
przed zadeptaniem
rozpytywałam wszędobylskie owady
i zielone elfy
mówiły z uśmiechem że nie trzeba mi
się rozglądać
szukałam cię w twarzach
i dłoniach
w śladach wypowiedzianych
stopami ludzkimi
na śniegu
na piasku
mewy mówiły pośród łez
że nie trzeba mi
tu przychodzić
i podglądać
wracałam do miast
neonów i pościeli
schodziłam do podziemi
z twoją podobizną
gdzie jesteś mistrzu
nie pytaj mówiły
wszystkie ściany
i oznaki przyrody
na czworakach cię szukałam
a deszcz srebrnymi gwoździami
przybijał mnie
do brukowanego krzyża
aż na cmentarzu
w białej koszuli
wytwornego jak posąg
zobaczyłam
popielaty gołąb pił
wodę z twojej dłoni
otwartej
a na ramionach
kwitły ci śnieżne motyle