modlitwa nocnych cieni
zbliża się zmierzch
dzisiaj akurat dzień
trząsł się od mrozu
pod oknami, z których
na ulicę zsuwa się
stalowe niebo
żywi i umarli
oddzielają
kamienie
od chleba
pod latarnią na rogu
modlitwa nocnych cieni
w oparach upojenia
pocałunki słowom
układa na wargach
trupi blask świtania
jasność tętniąca
gorącą krwią
kamienuje spojrzenia
i wstrzymuje oddechy
bezbożnym
kiedy na stałe
zamilknie już czas
a ból powiąże
nas w supły
przestanie istnieć
cały ten świat
i wszyscy
będziemy
mu bliscy