Zmora (erekcjato)
tajemnicze, mroczne,
w niedbałej pozie rozsiadło się
na krześle, nogi założone.
W otwartej gardzieli błysnęły zęby,
a złote oko mrugnęło kpiąco.
O śnie nie ma mowy — niepokój ścisnął gardło, myśli kołaczą się:
czy to wytwór wyobraźni, czy jawa?
Przeczuwasz, że już tylko kwestia czasu,
kiedy staniesz się ofiarą nieznanego.
Czujność jednak przegrywa — śnisz
straszny, złowrogi sen.
Budzisz się. Słońce przenika przez szpary zasłony,
czujesz się jak mysz, której nie dopadł kot.
Cicho oddychasz, niepewnie unosząc wzrok
na stojące krzesło — i widzisz
w świetle zmorę
dżinsy w nieładzie