Starucha –ballada
Drobny krok,
ptasi wzrok
to staruchy znak.
Kostur z ręką się zlewają,
można by rzec jedna gałąź,
nos, ząb żółty
i szpic brody
nie dodają jej urody.
Poszarpany łach,
patrzeć strach.
Rzuć kamieniem
na jej drogę,
to podniesie laskę, nogę
- czeka, dziwny gad.
A z jałmużną nie idź tam,
bo tam zimno jest i łzawo,
zapach, który sieje w krąg
jest obmierzłą gorzką strawą.
Po cóż starej grosz
na gnat.
………………………….
Życie uchodząc
wykręca jej kości
- czepione pazurem
postaci skarlałej,
szpetnie paskudnej
poza próg litości.
Grzechot i charkot
szarpią stare trzewia.
jęzorem wąskim
ludziska nadziewa.
Z cienia przychodzi
i w cieniu się kryje.
Pośród cmentarzy
z przyjemnością żyje.
Gdzie grobów szeregi,
gdzie powietrze trupie,
gdzie nadzieja kona,
jak kwiat rozwity –ona.
A kiedy w słońcu
ją nagle zobaczysz,
kręcącą się w kółko
i mrużącą oczy
- cofnij się raczej.
I nie stój przy niej
ni przodem, ni bokiem
jeśliś sam nie jest
staruchą lub kotem.
Jeżeli żądza
zapłonie w jej oku
ukryj się w płaszczu
i przyspieszaj kroku.
Bo czar jej starczy
jest szybszy od ciebie,
nie znajdziesz tarczy
przed staruchy ziewem.
Czar rękę łamie
i zakrzywia szpony.
Na nic na lustrach
jedwabne zasłony.
I będzie tak:
drobny krok,
ptasi wzrok
to staruchy znak!
Kostur z ręką
jedna gałąź
pusta czaszka wyliniałą.
Niech to trafi szlak!