To był pech
żoneczka mnie porzuciła
z córeczką
wyjechały w nieznane
próbuję się dodzwonić
telefon milczy
jak w pacierzu amen
usiadłem na ławeczce
i tak rozmyślam
czym zasłużyłem
na taką ciszę
nienawidzę samotności
dzwonię do sąsiadki
trochę wiekowa
jeszcze ciepła
długo się nie zastanawiała
przychodź
łóżko rozesłałam
ręce zatarłem
znowu się udało
co tam starość
nocą
gładkie jest każde ciało
o świcie się przebudziłem
zadowolony wracam
natknąłem się na żonę
wyobrazicie sobie
co się działo
znowu mi się oberwało